Absolwenci, którzy obronili prace licencjackie czy magisterskie napisane niesamodzielnie lub skopiowane, mają powód do niepokoju. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego pracuje nad stworzeniem ogólnopolskiego systemu antyplagiatowego, do którego trafią teksty napisane po 30 września 2005 r. Od tego czasu dyplom otrzymało 3,5 mln osób. Obecnie nie wszystkie szkoły wyższe korzystają z własnych systemów sprawdzających rzetelność tekstów. Na przykład programu Plagiat.pl używają obecnie 173 uczelnie. – To nie jest nawet połowa wszystkich szkół wyższych w Polsce. Oznacza to, że niektóre prace nie były poddawane analizie – wskazuje Przemysław Lech z firmy Plagiat.pl.
Resort nauki nie będzie wymagał sprawdzania, czy prace już obronione zostały napisane zgodnie z prawem, ale przy okazji weryfikowania nowych tekstów baza antyplagiatowa umożliwia wskazanie źródeł, z jakich one pochodzą.
– Jeśli okaże się, że np. kilka innych tekstów w systemie ma taki sam tytuł i prawie niczym się nie różni, może to oznaczać, że absolwenci nie napisali ich samodzielnie. Uczelnia na tej podstawie ma prawo sprawdzać, czy nie są plagiatem – wyjaśnia Przemysław Lech.
Już dziś rektorzy odbierają nadane tytuły zawodowe, jeśli okaże się, że ktoś skopiował tekst, nie wskazując jego źródła. Zgodnie z obowiązującymi przepisami postępowanie w sprawie cofnięcia dyplomu może zostać wszczęte zawsze.
Potwierdza to resort nauki. – Nawet po kilkudziesięciu latach rektor może podjąć decyzję o nieważności postępowania w sprawie nadania tytułu. Absolwent straci dyplom – mówi Kamil Melcer, rzecznik MNiSW.
Komentarze (19)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePrace maturalne niestety zawsze były pisane pod poglądy polonistki. Gdybyś spróbował wyrazić swój pogląd dwója murowana. Kiedyś to przerobiłem, na komisyjnym dostałem piątkę, a polonistka dostała wypieków z wściekłości. Nie oznacza to, że popieram tworzenie nowych stołków dla swoich.
Niedługo zaczną sprawdzać egzaminy maturalne i gimnazjalne.
I biznes uczelniany będzie się kręcił nadal.
Są "specjaliści" którzy posiedli umiejętność, z kilkunastu notek prasowych w innych mediach , "spłodzić "artykuł podpisując się pod tym !
Przedsiębiorstwa zlikwidować!
W samych uczelniach wyłowić rutyniarzy spośród naukowców i zakazać pracy dydaktycznej.
Problem sam się rozwiąże.
Akcja sprawdzania milionów prac magisterskich po czasie jest próbą robienia biznesu za państwowe pieniądze przez znajomych królika. Wystarczy od sprawdzenia jednej pracy skasować złotówkę, aby zostać milionerem.